Gigant z Seattle wyruszył na podbój Ameryki Łacińskiej już w zeszłym roku, otwierając Kindlestore w Brazylii. W kwietniu zeszłego roku pojawiła się hiszpańskojęzyczna wersja sklepu Amazon.com, zapewne z >myślą o latynoamerykańskiej społeczności w Stanach Zjednoczonych.
Na starcie Meksykanie otrzymują dostęp do oferty Kindlestore obejmującej ok. 70 000 e-booków po hiszpańsku i platformy selfpublishingowej KDP, a prócz tego dwa miliony innych tytułów. Właściwie meksykański Amazon ogranicza się do oferty e-książkowej, w odróżnieniu od europejskich oddziałów, które oferują szereg innych artykułów.
Przy próbie zakupu Meksykanie mają dwie odnośniki: do zamówienia w Amazon.com (Kindle Paperwhite - $176,54; Kindle - $118,08 lub do zamówienia z cenami w w miejscowej walucie w Librerias Ghandi - głównego konkurenta Amazonu w walce o meksykańskie portfele. Wyobraźcie sobie, że Amazon pojawia się Polski Amazon, który proponuje wam zakup Kindle na Amazon.com lub w Empiku.
Meksyk z ponad 110 milionami mieszkańców jest najludniejszym krajem Ameryki łacińskiej. Wejście na ten rynek nie wiązało się zapewne z jakimiś z większymi kosztami. Oferta w języku hiszpańskim już była gotowa i wcześniej dostępna na Amazon.com oraz Amazon.es.
Zakładam, że meksykański rynek e-booków jest w dość wczesnym stadium rozwoju. Zdobycie na nim mocnej pozycji przed jego okrzepnięciem, jest krokiem, który może pozwolić zdobycie znacznych przychodów w przyszłości.
Raczej nie oczekiwałbym otwarcia polskiego oddziału Amazonu w najbliższej przyszłości. Z drugiej strony pojawiają się sygnały, że Imperium Bezosa postawi swoją stopę w Rosji.
źródło: publishingperspectives.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz