Wielka Brytania pod względem rozwoju rynku e-booków wyprzedza inne duże kraje Starego Kontynentu. Składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim na Wyspach pierwsze kroki przed inwazją na Stary Kontynent stawiali potentaci z Nowego Świata - Amazon, Barnes & Noble, Kobo. Na szybszy rozwój rynku publikacji elektronicznych na Wyspach wpłynął również brak bariery językowej.
Przed rokiem informowałem wzroście sprzedaży e-booków w Wielkiej Brytanii w 2011 r. aż o 366%. Świadczy to, że 2011 r. był dla brytyjskiego rynku e-booków przełomowy. Nasuwa się porównanie z roślinami, u których wzrost jest najbardziej widoczny po wykiełkowaniu.
Pozwolę sobie tu na małą dygresję. Mimo braku jakichkolwiek statystyk, uważam, że dla polskiego rynku publikacji elektronicznych rok 2012 był przełomem podobnym jak dla brytyjskiego 2011. Przyczyniło się do tego wykorzystanie rezerw prostych - uwolnienie z e-booków z jarzma Adobe DRM, wprowadzenie multiformatu. Nie bez znaczenia był również spadek cen czytników.
W 2012 r. sprzedaż cyfrowych publikacji w Zjednoczonym Królestwie wzrosła o 66% osiągając wartość 411 milionów funtów. Najbardziej zauważalny był wzrost w beletrystyce, która skoczyła o 149 %. Niemałą zasługę w tym miał sukces erotycznej trylogii E.L. James opiewającej swawole przedsiębiorcy Christiana Greya i studentki Anastazji.
Wydaje się, że e-booki najłatwiej przyjmują się w beletrystyce, a z większym trudem przychodzi im wdzieranie się w działy związane ze szkolnictwem czy książkami akademickimi. Ogółem wzrost sprzedaży w 2012 r. na brytyjskim rynku wydawniczym wyniósł 0,5%.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz