Z Rozmów o rynku książki

Rozmowy o rynku książki T. 12Przeczytałem ostatnio dwunasty tom „Rozmów o rynku książki” - seryjnej publikacji wydawanej przez Bibliotekę Analiz. Jest to zestaw wywiadów z osobami w różny sposób zaangażowanymi z w działalność związaną z biznesową stroną powstawania książki.

Pewnym wyjątkiem jest tu szefowa Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Wachlarz rozmówców jest szeroki: od branży drukarskiej, poligraficznej, liderów dystrybucji papieru, przez wydawców, hurtowników, przedstawicieli sieci księgarń, agentów pośredniczących w zakupie prawem autorskim, serwisów związanych z recenzowaniem i poleceniem książek, po tych, którzy swoją działalność opierają na sprzedaży ebooków.

Znajdziemy tu cały przekrój ludzi z branży wydawniczej pod względem karier i życiorysów, od partyjnej nomenklatury rodem z PRL, po tych, którzy przeszli drogę kariery od przedstawiciela handlowego do prezesa zarządu. Są wydawnictwa „misyjne”, działające niemal jak fundacja, są wydawnictwa, których jedyną misją jest sprzedawanie wszystkiego, co jest "modne"... wampirów, seksu i skandynawskich kryminałów. W całym łańcuchu obejmującym różne etapy powstawania książki od edycji i składu, przez druk, promocje i sprzedaż jednej grupy mi zabrakło tych, bez których rynek książki, by nie istniał – autorów.

Najwięcej miejsca poświęcono wydawcom, zarówno tym dużym, średnim, jak i tym małym. Obraz jaki się z tych rozmów wyłania to rynek książki stojący, z jednej strony w cieniu kryzysu, z drugiej na progu zmian związanych z przechodzeniem na formę elektroniczną. W rozmowach przewija się wątek wydłużonych terminów płatności, które są zmorą branży wydawniczej.

Wątek książki elektronicznej pojawia się w rozmowie z dyrektorem jednej z czołowych firm na rynku dystrybucji papieru. Zapytał on na spotkaniu swoich pracowników zajmujących się sprzedażą bezpośrednią, czy ktoś z nich czytał książkę w formie elektronicznej i okazało się, że nikt. Odpowiedź szczególnie nie dziwi. Wskaźniki czytelnictwa spadają, a czytanie książek elektronicznych pozostają jeszcze „niszą w niszy”.

Ebooki to segment postrzegany bywa przez wydawców jako działalność dodatkowa wobec wydawania książek papierowych. Nieco danych liczbowych zdradzili przedstawiciele Wydawnictwa „Czarna Owca”. W 2010 r. miało ono w ofercie zaledwie 14 tytułów i sprzedane 3428 pliki za 53 786,20 zł netto. Dla 2011 r. liczby te wyniosły odpowiednio 39 tytułów, 9544 pliki sprzedane za 136 985,66 zł. Czym są te liczby wobec 18 milionów przychodu w 2011 r.? Z 1,1 milionów sprzedanych egzemplarzy trylogii „Millenium” zaledwie 0,5 % stanowiły e-booki, który zostały zdystansowane zarówno przez pliki mp3 (0,7 %) jak i wersję audio na płytach (3 %).

W drugiej rozmowie przedstawiciele „Czarnej Owcy” zadeklarowali wzrost przychodów ze sprzedaży e-booków w 2012 r. o 450% przy 79 dostępnych w formie elektronicznej tytułach. Udział ebooków w sprzedaży wydawnictwa wzrósł do 2 %. W kontekście kształtowania się cen e-booków warto przytoczyć wypowiedź Marka Korczaka Dyrektora Handlowego Wydawnictwa Czarna Owca: „Z jednej strony ustalenie pewnej kwoty za korzystanie z książki we wskazanym zakresie, czy też liczby książek w ściśle wyznaczonym czasie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wydawców. Z drugiej strony, nie możemy zbyt pochopnie trwale zmniejszać cen książek elektronicznych. Dla wydawnictwa takiego jak Czarna Owca, sprzedaż e-booków jest obecnie jedynie dodatkiem, uzupełnieniem podstawowej działalności, jaką jest sprzedaż książek tradycyjnych. Dlatego właśnie nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, w której radykalnie obniżamy cenę e-booków, doprowadzając do dynamicznego rozwoju rynku, nie licząc się z kosztami i ostatecznym finansowym wynikiem takiej operacji.”

Z rozmowy z właścicielką wydawnictwa Jaguar – Ewą Holewińską, można dowiedzieć się, że jej oficyna najpierw związała się w zakresie dystrybucji ebooków z Agorą, której platforma miała wystartować w listopadzie 2011 r., a w końcu zaczęła działalność dopiero w maju 2012 r. W międzyczasie Jaguar miał podpisywać umowy na dystrybucję z Virtualo i Woblink.

Rozmowa z Robertem Chojnackim prezesem i redaktorem naczelnym wydawnictwa Otwarte dostarcza informacji o genezie Woblinka, który swoje powstanie zawdzięcza sukcesowi wydawniczemu książek poświęconych diecie Dukana. Poza aplikacjami na Androida, iOS, komputery PC, Woblink udostępnił swoją platformę użytkownikom Kindle. Zdaniem rozmówcy z Otwartego w największym stopniu na rozwój rynku e-książki wpływają nie tyle formy płatności, co dostępność bestsellerów i niskie ceny. Dostrzega też zalety zakupów jednym kliknięciem, wskazując jednocześnie na niechęć Polaków do kart kredytowych. Zwraca również, że znaczny wpływ na kształtowanie cen ebooków mają zagraniczni agenci, pośredniczący w sprzedaży praw do utworów. Marża Woblinku to tylko i aż 30 %. W potencjalnym pojawieniu się Amazonu prezes Otwartego wydaje się dostrzegać zagrożenie dla wydawców. Zdaje sobie sprawę, że w pewnych obszarach konkurowanie z Amazonem może wydawać się niemożliwe.

Wątek książki elektronicznej pojawia się w rozmowie z właścicielami Agencji Literackiej Graal, pośredniczącej w nabywaniu praw autorskich. Dostrzegają oni, że to dopiero początek tego rynku. Wiele wydawnictw wraz z prawami do wersji drukowanej kupuje prawa do wersji elektronicznej. Sprzedawcy praw z kolei przyjmując nieco postawę wyczekującą, wymagają, by w umowach występował zapis o prawie do renegocjacji po dwóch latach.

Wśród rozmówców pojawiają się przedstawiciele głównych podmiotów, opierających swoją działalność na publikacjach elektronicznych. Chodzi tu przede wszystkim u dwóch podstawowych „hurtowników” ebooków: Netpress Digital sp. z o.o. i należące do Grupy Empik   Virtualo. Warto tu przytoczyć wypowiedź Bartłomieja Roszkowskiego, członka zarządu Netpress Digital sp. z o.o.: „Wydawcy będą musieli wyjść na przeciw oczekiwaniom konsumentów. Nie można liczyć, że klienci dostosują się do oczekiwań wydawnictw. Trzeba pamiętać, że klient na rynek książki patrzy oczami kogoś, kto kupuje muzykę w sieci, ogląda płatne filmy online, kupuje aplikacje na smartfony. Ceny, które płaci za inne dobra cyfrowe są stosunkowo niskie, więc w naturalny sposób przenosi swoje oczekiwania z filmów, muzyki etc. na e-booki”. Zapytany o model sprzedaży abonamentowej, odniósł się z dużą rezerwą do problemu, uznając, że jeszcze jest na to za wcześnie.

Echa „zamachu listopadowego”, jakiego dopuściło się Legimi, wprowadzając ofertę abonamentową i wzbudzając tym samym popłoch wśród wydawnictw. Na taki obrót sprawy nie było przygotowane, nawet tak otwarte na cyfryzację Wydawnictwo Czarna Owca., o czym świadczy wypowiedź prezesa Pawła Książkiewicza: „Legimi okazało nonszalancję, arogancję i lekceważenie drugiej strony, czyli wydawców, w kontaktach biznesowych.” To co, zabolało wydawców to pewnie brak mechanizmów kontroli. Zresztą jeśli przyjrzeć się z pewnym dystansem abonamentowej ofercie Legimi, która dostępna jest tylko na Ipadzie lub Iphonie, to stanowi ona w pewnym sensie lizanie lodów przez szybę [czytaj: czytanie książek z męczącego wzrok świecącego ekranu urządzenia, które co kilkanaście godzin wymaga ładowania]. Można owszem w ten sposób poczytywać, ale trudno się zaczytać, tak jak w przypadku czytnika z eInk.

Najbardziej „ebookową” rozmową była ta z przedstawicielami Virtualo, które wyrasta na głównego „hurtownika” ebooków. Jego działalność nastawiona jest na obsługę eksięgarń, z którymi zintegrowany jest system Virtualo. Firma posiada wiedzę, jaki ebook i komu został sprzedany. Pliki są przechowywane na serwerach Virtualo. Zgodnie z zapewnieniami prezesa zarządu Virtualo Roberta Rybskiego wydawcy mają możliwość śledzenia na bieżąco sprzedaży swojej oferty. W rozmowie można się doszukać cienia zarysowującego się konfliktu między wydawcami a Virtualo, którego wynikiem było powołanie Platformy Dystrybucyjnej Wydawnictw. Jednym z ważnych obszarów rozwoju rynku e-książki, w którym Virtualo chce odegrać znaczącą rolę jest tworzenie promocji sieciowych, czyli pozyskiwania tytułów od wydawców i przesyłanie projektu do eksięgarń. Firma dostrzega potencjał rozwoju sprzedaży przez karty z kodami. Virtualo jest również bardziej otwarte Netpress Digital na ofertę abonamentową, nie rezygnując jednocześnie z modelu transakcyjnego.

Rynek eksiążki w zupełnie inny sposób kształtuje rolę poszczególnych podmiotów, przenosząc zagadnienia promocyjno-marketingowe z wydawcy na dystrybutora. Rok 2012 r. był przełomowy branży e-wydawniczej w Polsce. Następne lata przyniosą dalszy jego rozwój, choć nie w takim tempie, ja w poprzednim roku. Oceniając głównych graczy na rynku, można stwierdzić, że najbardziej konsekwentnie realizuje zaplanowaną strategię Virtualo, które jako „hurtownik” może w przyszłości rozdawać karty na rynku. Netpress Digital po przejęciu przez Ruch pewnie dalej będzie się rozwijać, ale nie dotrzyma kroku konkurentowi z Grupy Empik. Rola czołowego hurtowego wystawcy jest najwygodniejsza, bo niezależnie od tego, co się najlepiej sprzedaje, to on i tak zgarnia swoją „dolę”. W najbliższych miesiącach okaże się, czy Platforma Dystrybucyjna Wydawnictw to tylko wymachiwanie „szabelką” przez grupkę niezależnych wydawców, czy poważne przedsięwzięcie, które może odmienić rynek. Po lekturze „Rozmów o rynku książki” jestem przekonany, że nowy podmiot ma pełnić wobec zrzeszonych w nim wydawców rolę „hurtownika” - którą do tej pory pełnią Virtualo i chyba w mniejszym stopniu Netpress Digital. W ten sposób ewentualna prowizja od sprzedaży dla dystrybutora pozostawałaby w spółce wydawców. Czy jednak starczy wiedzy i umiejętnego poruszania się w technologicznych i biznesowych elementach tego przedsięwzięcia? – czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz