Rok z e-czytaniem... 1

nie jest to jubileusz bloga, a krótka refleksja na temat zmian jakie zaszły w moim postrzeganiu czytników e-booków.

Niemal dokładnie rok temu coś napadło mnie, żeby kupić czytnik e-booków. Trochę przeglądałem w sieci dostępne modele. Miałem mgliste pojęcie czym jest DRM. Zależało mi przede wszystkim by czytnik obsługiwał najpopularniejszy w sieci polskich bibliotek cyfrowych format - djvu. Ważna była dla mnie też obsługa pdfów w trybie tekstowym orazobsługa DRM. Wówczas większość dostępnych w polskich księgarniach e-booków była w ten sposób zabezpieczona. W grę wchodziły więc Iriver Story HD i Prestigio PER5162. Chociaż pierwszy Iriver Story HD wydawał się być nieco szybszy otwieraniu e-booków i zmianie stron, szalę na stronie Prestigio PER5162 przeważył moduł wifi i czarny kolor obudowy.

Z Empiku wyszedłem z portfelem lżejszym o 629 zł (Kindle "Classic" kosztował wtedy ok. 530 zł). W domu daremnie szamotałem się z czytnikiem by zdjąć klapkę i włożyć baterię. Pomógł mi w pracy kolega, który wykorzystał do tego celu spinacz. Pierwszym przeczytanym na czytniku e-bookiem było "Przedwiośnie" S. Żeromskiego w formacie FB2, potem przyszła kolej na "Rok 1984" George'a Orwella. Następnie pożerałem balzacowską darmochę ze strony ebooks.prestigioplaza.com. (Dziś prawie wszystkie te pozycje zostały otaksowane stawką 1,97 zł.).

Pierwszym zakupiony e-book "Piąta komenda" Piotra Lipińskiego w virtualo.pl. Potem przy zakupie "W kanałach Lwowa" w nexto.pl (4,84 zł w jednodniowej promocji) przyszła kolej na pierwsze zmaganie z DRM. Tu spotkało mnie nie niemiłe rozczarowanie, bo nie mogłem autoryzować czytnika przez USB(parę miesiący później udało mi się to zrobić przez wifi). Nie pozostało nic innego, jak po krótkich poszukiwaniach recepty bez żalu usunąć DRM.

Czytanie wypełniło mi tych 40 minut dziennie poświęcanych na dojazd do pracy i z powrotem. Wraz z topniejącym śniegiem z ebooków w polskich księgarniach zaczęły znikać zabezpieczenia Adobe DRM, które zastępowano nie uciążliwym dla klienta znakiem wodnym. Jednocześnie pojawiły się na szerszą skalę ebooki w formacie mobi, obsługiwanym przez min. przez Kindle. Na przestrzeni roku DRM z powszechnie obowiązującej normy stał skamieliną, reliktem, przeżytkiem, zatęchłym miazmatem czasów minionych. Niestety niektóre e-księgarnie udostępniając mając w ofercie format mobi zabezpieczony znakiem wodnym, epub zabezpieczają Adobe DRM.

Dziś korzystając z wyszukiwarki e-booków w Calibre (darmowy program do konwersji ebooków) zauważyłem, że po Stanach Zjednoczonych najwięcej e-księgarń jest z... Polski.

Przez ten czas nie przeczytałem ani jednej książki w formacie DJVU, którego obsługa była jednym z głównych argumentów przy wyborze czytnika. We wrześniu zdecydowałem się kupić Kindle ("Classic") z myślą o prezencie dla siostry. W efekcie sprezentowałem jej swojego Prestigio PER5162. Zaważyło o tym kilka względów: lepsza jakość ekranu, mniejsza waga, szybsze otwieranie e-booków i zmiana stron oraz możliwość korzystania ze słownika w czasie lektury (w Prestigio PER5162 słownik trzeba było uruchomić i wpisać wyszukiwane słowo, co czyniło go prawie bezużytecznym). O dziwo - lepiej na Kindle czytało się nawet PDF w trybie poziomym niż na Prestigio PER5162 (obojętne czy z wykorzystaniem reflow czy w poziomie). W ten sposób "Pamiętnik znaleziony w Saragossie" w pdf zacząłem czytać na Prestigio a skończyłem na Kindle.

Po roku doświadczeń mogę stwierdzić, że to, czym się kierowałem przy wyborze czytnika zupełnie straciło na znaczeniu. Prawie nie skorzystałem z niezmierzonych zasobów Federacji Polskich Bibliotek Cyfrowych ponieważ nie nadają się one do w miarę wygodnego czytania na 6-calowym czytniku (tu muszą zaznaczyć, że z lupą nie próbowałem). Jeszcze rok temu formatu mobi można było ze świecą szukać, a dziś niszą są e-booki zabezpieczone DRM. Istniejący gracze na rynku zauroczeni magią tabletów z Ipadem na czele, odwrócili się wreszcie frontem do posiadaczy czytników (patrz Woblink). Doszli nowi, poszerzając ofertę dostępnych na rynku ebooków. Dziś można śmiało powiedzieć, że rynek e-booków w Polsce przestał już pełzać, a zaczął  śmiało raczkować w stronę świetlanej przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz