Na okładce Magazynu W Punkt znajdziemy słowa Politykę recenzujemy, ale nie uczestniczymy w niej. Jesteśmy rozpolitykowani i bierni jednocześnie.
W pierwszym numerze nie mogło zabraknąć, krótkiego słowa wstępnego, w którym redaktor Jakub Halcewicz-Pleskaczewski nakreślił misję:
Zadawać pytania. To praca zwłaszcza dla mediów, które mogą inicjować i wspierać debatę publiczną. Stawiać pytania naprawdę ważne – i dzięki temu realizować ideę wolności słowa. Bo ta wolność nie oznacza tylko możliwości powiedzenia wszystkiego – w mediach przecież mówimy wszystko, co chcemy. Wolność słowa to zadanie mówienia tego, co ważne. Zagrożeniem nie jest dziś opresyjne państwo, ale konformizm i obojętność – kiedy nam, i dziennikarzom, i czytelnikom, po prostu się nie chce. Mój przyjaciel, gdy zgłaszał w redakcji zagraniczny temat, często słyszał w odpowiedzi: „Polskiego czytelnika to nie interesuje”. Na szczęście robi swoje wbrew temu, co słyszy. Pisze blog. A słowami „No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje” kończy przekornie każdy blogowy artykuł.
Czy przestrzeń dla debaty publicznej w ogóle istnieje? Kiedyś na liczne grupy czytelników wpływały gazety. Dziś jesteśmy rozproszeni, bardziej niż gazety wpływają na nas kręgi znajomych w serwisach społecznościowych. Nie ma jednej opinii publicznej, w której ścierają się różne poglądy. Zdobywamy informacje i dzielimy się komentarzami z przyjaciółmi w obrębie własnej tablicy na Facebooku. Ale przecież są tematy wspólne, które mają rację bytu na każdej tablicy – niezależnie od naszych politycznych sympatii, grubości portfela czy miejsca urodzenia. Właśnie o nich chcemy pisać, a szczególnie interesuje nas to, co dzieje się w trójkącie społeczeństwo – technologie – wartości. Judt inspiruje z jeszcze innego powodu: przekraczał horyzont własnego pokolenia. Potrafił spojrzeć krytycznie na jego dorobek i był otwarty na dialog w tworzeniu przyszłości. Podobnie jak Stéphane Hessel, weteran francuskiego Ruchu Oporu, który stał się idolem Oburzonych. W Polsce, kraju heroicznych losów pokoleń inteligencji, dialog międzypokoleniowy szwankuje. Chcemy wyjść temu i innym zagrożeniom naprzeciw.
Media bez przerwy zadają pytania, nie udając, że szukają odpowiedzi, częściej czynią z zamiarem wywołania spektaklu i wciągnięcia do niego odbiorcy. Co do zagrożeń - zgadzam się - obojętność i wpupiemiejstwo są na pierwszym planie. Nie przeceniałbym znaczenia technologii. Przed Facebookiem ludzie też kształtowali swoje poglądy polityczne i wartości pod wpływem otoczenia, w którym przebywali. Kto z kim przestaje, takim się staje
- jak mówi oklepane przysłowie. A znam takich ludzi, którzy żyją bez konta, albo go nie mają, albo je mieli i usunęli, bo życie jest gdzie indziej a nie w oparach autolansu na niebieskich szpaltach Mordoksiągu.
Państwo metojków (takich którzy żyją obok i nie są obywatelami) skazane jest agonię. W punkt jest kolejnym polem do stawiania pytań w sposób, uwalniający od szukania odpowiedzi. Ile można pytać, może czas działać... sprzątnąć psią kupę z chodnika, podzielić się kanapką z bezdomnym, posegregować śmieci, założyć firmę i dać ludziom pracę. O Polska kraino! Żeby Ci rodacy - miast zadawać pytania - wzięli się do pracy! Jednak zawsze to lepiej jak pytają, niż gdyby mieli narzekać...
W jednym z artykułów poruszana jest kwestia hasła 1% na kulturę. Podaje się, że w 2013 wysokość nakładów na kulturę z budżetu państwa wzrosła z 0,39 w 2009 r. do 0,87 proc w 2013 r. Nie zaszkodziłoby, gdyby rząd rozliczył się dokładnie, co wlicza do wydatków na kulturę. (Czy koncert Madonny fundowała Pani Minister Mucha ze środków na sport czy na kulturę?) Może wtedy wyszłoby na jaw, że wzrost wynika z tego, że zaczęto wliczać to, czego wcześniej nie wliczano...
Czy odsetek wydanych środków z budżetu państwa na kulturę może być miernikiem sukcesów na polu kulturalnego mecenatu Państwa? Rozumiem, że jakąś miarą sukcesu na polu krzewienia kultury mógłby być np. wzrost poziomu czytelnictwa...
Cenne jest jednak spostrzeżenie, że wzrostowi wydatków z budżetu państwa na kulturę w dobie kryzysu towarzyszy spadek mecenatu samorządu. Nie jest tajemnicą, że budżet państwa i budżety samorządów to naczynia połączone siecią kanalików rozmaitych dotacji i subwencji... co jedną ręką rząd na kulturę dorzuci, drugą samorząd odbierze... bo nie starcza mu na realizację zadań zleconych, których budżet państwa nie dofinansowuje na wystarczającym poziomie.
Największym plusem Magazynu W Punkt w mojej ocenie jest jego dostępność w czytnikowych formatach epub i mobi oraz online na stronie internetowej magazynwpunkt.pl. Czasopismo trzyma pewien poziom i czuć, że nie jest realizowane przez amatorów. Dlatego zachęcam do powąchania i poczytania nowego czasopisma. Sam będę śledził jego dalsze losy tego projektu.
Aktualizacja: 08.05.2019
Obietnicy nie dotrzymałem, czasopismo skończyło się na numerze 11. z października 2014 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz