Amazon nie taki słodki

Przypadki korporacyjnego molocha...

Amazon takżne popełnia błędy

Amazon podbił serca wielu polskich klientów szybką dostawą i owianą legendą, roczną gwarancją Kindle, która obejmuje także uszkodzenia mechaniczne. Mocną stroną giganta z Seattle jest też dostępny dla zamawiającego podgląd, który pozwala śledzić drogę dostawy czytnika. Daje to klientowi poczucie pewności i kontroli nad przebiegiem realizacji zamówienia.

Kindle bez VAT jednak z VAT

Jeszcze przed rokiem Kindle był najtańszym rozwiązaniem dla osób, które pragnęły się zaopatrzyć dla osób, które pragnęły zaopatrzyć się w czytnik e-booków z ekranem eInk. Koszty związane cłem i podatkiem VAT (import fee deposit) Amazon brał na siebie. Wydaje się, że nie wynikało to jakiejś bezinteresownej miłości do Polaków, bo jednocześnie amerykański gigant formalnie nie przyjmuje do dzić w swoim sklepie publikacji w języku polskim (język ludów łowiecko-zbierackich zamieszkujących dorzecze Wisły i częściowo Odry). Za to są takie języki jak: suahili, estoński, fiński, łacina, albański, islandski... Wymieniłem tylko te którymi jako językiem pierwszym posługuje się mniej niż 38 milionów przedstawicieli homo sapiens.

W dniach 13 września i 5 października 2012 r. wydawało się (być może tak było rzeczywiście przez krótki czas) system zamawiający Amazonu nie dolicza kwoty przeznaczonej na cło i podatek VAT (import fee deposit, w przypadku zamówienia Kindle). Zamawiając Kindle za $89 klient otrzymywał wiadomość, w której podawano łączną wartość zamówienia $109,98 z uwzględnionymi kosztami wysyłki ($20.98). Z kolei w informacji w mejlu informującym o wysyłce podana jest kwota $135.28 z uwzględnionym "import fees deposit". W tym momencie klient nie miał już możliwości anulowania zamówienia. Pozostaje tylko reklamacja, a z tą bywa różnie...a jej skuteczność bardziej zależna od naszej determinacji i szczęśliwego losu, jak pokazuje ten przykład z blogu ekundelek.pl.

Ja nie miałem ani tyle determinacji, ani tyle szczęścia. Dostałem mejla zwrotnego z informacją, że moje uwagi zostały przekazane do działu księgowości i, że załatwienie sprawy może potrwać nawet 60 dni od daty wysyłki.

Przypadki samowydawcy

W lutym 2012 r. Amazon z gorliwością Hakaty wytrzebił polskojęzyczne pozycje ze swego Kindle Store, które ze pomysłowością godną Drzymały wprowadzone zostały tam przez polskich samowydawców, na przekór regulaminowi, nie dopuszczającemu publikowania w tak niszowych językach jak polski. Pojawiły się nawet głosy, że to zapowiedź rychłego nadejścia polskiego Amazonu i w tym celu robi on "porządki" z polskojęzycznymi publikacjami.

W ostatnich dniach swoje perypetie z Amazonem opisał Pan Jacek Artymiak, który skorzystał z platformy samowydawniczej (albo selfpublishingowej - jak to brzmi?) do publikacji książki w języku angielskim. Po ustawieniu promocyjnej ceny $ 0 książka w ciągu dwóch dni zaliczyła 24 000 pobrań. Zachęcony powodzeniem autor postanowił wrzucić trzecie wydanie i tu spotkał go zonk. Dostał grzecznego mejla, w którym grzecznie podkreślono, jak ważne dla Amazon jest troska o prawa autorskie, więc szanowny Autorze, udowodnij, że nim jesteś... Przypomina mi to zasłyszaną historię piłkarza pewnego pierwszoligowego klubu, który chciał wydać swoją książkę fantasy, a wydawnictwo poprosiło go by napisał opowiadanie, na dowód, że umie pisać.

Po udowodnieniu swojego autorstwa autor chciał skontaktować się z czytelnikami, by poinformować ich o nowym wydaniu swojego dzieła. Dostał odpowiedź z Amazonu, że książka zostanie poddana przeglądowi i w zależności od jego wyników: kliencie zostaną poinformowani o nowym wydaniu, klienci nie zostaną poinfomormowani, ale nowe wydanie zostanie zaakceptowane lub nowe wydanie zostanie odrzucone.

W następnej kolejności Amazon, ku zdziwieniu autora, zawiesił sprzedaż książki, informując, że czyni to wskutek uwag klientów, a sprawa wyjaśniana w porozumieniu z autorem, z którym nikt się nie kontaktował. Potem autor dostał dwa mejle w stylu spychotechniki. Wreszcie do autora przyszedł mejl po włosku z informacją, że ktoś skarżył się na powtarzający się fragment książki.

Powyższe historie pokazują, że również obsługa klienta i zarządzanie procesami w Amazon nie jest doskonała, miejscami przypominając działanie urzędu, a nie nastawionej prokliencko komercyjnej organizacji.

zdjęcie: blog.acrowire.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz