Warto przypomnieć, że wejście na rynek czytnika Tolino Shine zbiegło się ze pijarowską wpadką Amazonu po opublikowaniu przez ZDF filmu, w którym przedstawiono złe warunki mieszkaniowe czasowych pracowników i ich szykanowanie przez ochronę.
Urządzenie dorównuje Kindle Paperwhite czy Kobo Glo parametrami, jeśli chodzi o jakość ekranu - eInk Pearl z rozdzielczością 758 x 1024 pikseli i wbudowanym ledowym podświetleniem. O sile projektu, który jest w sposób ewidentny wyzwaniem rzuconym Amazonowi, stanowi również integracja czytnika ze ofertą wydawców obejmującą na starcie ponad 300 000 tytułów oraz chmura, za którą odpowiada Deutsche Telecom. Dodatkowo Tolino z ceną 99 euro może stawać w szranki z droższym o 30 euro Kindle Paperwhite.
Za mankamenty czytnika można uznać brak niektórych funkcjonalności. Dopiero pierwsza aktualizacja oprogramowania przyniosła możliwość zaznaczania tekstu i robienia notatek. Wciąż jednak Tolino nie ma obsługi trybu landscape, ani słownika. Po trzech miesiącach z wypowiedzi należących koalicji Tolino emanuje optymizm, choć nie pojawiają się w nich konkretne liczby, a jedynie zapewnienia, że czytnik sprzedaje się lepiej niż spodziewano. Podkreśla się, że Tolino nie zamyka czytelnika w złotej klatce i ma system bardziej otwarty na treści z innych e-księgarń.
Na froncie otwierania Tolino dokonał się postęp. Po ponad trzech miesiącach posuchy, wreszcie pojawiły się informacje, że można zrootować Tolino, zamieniając czytnik w tablet z ekranem eInk i nieco leciwym Androidem 2.3.4.
Wydaje się, że Tolino Shine nie podzieli losu Oyo - czytnika, którym kiedyś próbowała zawojować rynek niemiecka Thalia i a który skończył jako towar drugiej świeżości na polskim allegro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz